Kilka dni temu pisaliśmy o chwili grozy, jaką przeżył mężczyzna szukający grzybów w gminie Kłoczew. Okazało się, że rany na brzuchu poszkodowanego przeczą, jakoby zaatakował go wilk. Tak przynajmniej twierdzą eksperci, którzy dokonali szczegółowych badań. Skoro mężczyzny nie zaatakował wilk, to kto?
Eksperci z dwudziestoletnim doświadczeniem utrzymują, że mężczyzny nie zaatakował wilk
Kiedy o ataku watahy wilków na dwóch spacerujących po lesie grzybiarzy zrobiło się głośno, sprawie postanowili przyjrzeć się doktorzy habilitowani ze Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”. Dr Sabina Nowak i doktor Robert Mysłajek zgodnie stwierdzili na podstawie wywiadu z poszkodowanym i analizie odniesionych przez niego ran, że ataku nie mógł dopuścić się wilk. Badacze znają zwyczaje wilków jak nikt inny, w końcu zajmują się nimi od ponad 20 lat. Znają również układ szczęk i sposób ataku tych pięknych zwierząt.
Warto przypomnieć, że mężczyzna początkowo myślał, że z krzaków wyskakuje jego własny pies. Czy mógłby pomylić psa z wilkiem? Różnice są przecież znaczne. Jak się okazało, to cenna wskazówka. Mężczyzna prawdopodobnie został zaatakowany nie przez wilka, a przez dzikiego psa.
Naukowcy wyrazili ubolewanie, że media rozdmuchały sprawę, bez zrobienia konkretnego wywiadu celem potwierdzenia zasłyszanych informacji. Z tego powodu zdecydowaliśmy się opublikować sprostowanie. Wygląda na to, że to nie wilki zagrażają ludziom.
Dzikie psy w lesie: jak to możliwe?
Niektórzy nie dowierzają, że mężczyzna został pogryziony przez psa, a z krzaków zamiast watahy wybiegła sfora psów. Większość z nas jest już przyzwyczajona do dobrego traktowania zwierząt. Psy na wsiach coraz rzadziej są trzymane na łańcuchu w podłych warunkach i nie są już chowane bez miłości. Niestety, wciąż nie brakuje ludzi, którzy zwierzę mają za zabawkę lub worek do bicia. Psy bardzo często, kiedy już się znudzą, są wyrzucane właśnie w lasach. Sporo osobników wyrasta na dzikie psy, które nienawidzą człowieka i boją się go — dlatego atakują.
Mieszkańcy okolicznych wsi przyznają, że istotnie co roku latem pojawia się problem z agresywnymi przybłędami. Nie wszystkie porzucone zwierzęta da się wyłapać, zwłaszcza jeśli zostały porzucone w głębi lasu. Wiele osób przyznaje również, że w niektórych wsiach panuje zwyczaj wypuszczania psów na łowy. Warto wiedzieć, że taki pies może być tak samo groźny, jak wilk, który mimo wszystko unika ludzi.
Obecnie trwają wyczerpujące dyskusje o tym, kto ma rację. Większych dowodów niż te, które już znaleziono, raczej nie będzie. My zdecydowaliśmy się zaufać ekspertom. A Wy co sądzicie?