Stało się. Województwo lubelskie nie otrzymało 26 mln euro z Unii Europejskiej z powodu haniebnej uchwały anty-LGBT, której istnienie jest popierane prawdopodobnie jedynie przez samych założycieli. W sprawie wypowiedział się marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski.

Uchwałę można doprecyzować, ale na pewno nie usunąć

Rozmowa marszałka Stawiarskiego z dziennikarzami była pełna dziwnych sformułowań. Dla przykładu padły takie słowa jak: obrażanie się o rzeczy nieobraźliwe, ale może nazwane nie tak, jak powinno się je nazywać, możliwość zrobienia pół kroku w tył, podmiot realizujący się w wolnej Polsce i wiele innych tego typu kwiatków.
Czytając rozmowę pana marszałka, odnieśliśmy wrażenie, że dla niego za „ideologią LGBT” nie ma ludzi. W rozmowie ani razu nie padło słowo mogące wskazać, że spór dotyczy ludzi — Polaków takich jak wszyscy.

Strawiński tłumaczył, że uchwała ma na celu ochronę rodziny i jest jedynie formą wyrażania poglądów ogółu. Można ją doprecyzować, aby społeczność LGBT nie czuła się urażona (czytaj: aby UE wypłaciło Lubelszczyźnie pieniądze), ale z pewnością nie usunąć.

Co tu zmienić, żeby nie zmieniło się nic

Według marszałka województwa lubelskiego i zapewne wielu innych przedstawicieli uchwała anty-LGBT nie łamie żadnych norm prawnych. Naszym zdaniem co najmniej łamie prawo do dbania o interesy kraju. Podburzanie ludzi do wzajemnej nienawiści, prowokowanie UE do niewypłacania pieniędzy i zajmowanie się fikcyjnymi problemami w obliczu wielu innych, prawdziwych problemów, to nic innego jak działanie na szkodę kraju, którym się zarządza.

Zdajemy sobie sprawę, że poglądy Polaków są różne. Pamiętajmy jednak, że społeczność LGBT w żaden sposób nie czyha na nasze rodziny i dzieci. Dlaczego więc piętnować coś, co nie robi nikomu krzywdy? Bo jest sprzeczne z religią? W takim razie, jako naród wierzący, powinniśmy pozwolić Bogu ocenić postępowanie każdego z osobna. Chyba że dalej, jako naród wierzący, wolimy łamać boskie przykazania w imię… Boga.