Rekordowo wysoka inflacja w Polsce nikogo już nie zaskakuje. To naturalna konsekwencja wydarzeń, które tworzą krajową rzeczywistość od co najmniej dwóch lat. Koronawirus jest niczym gorzka wisienka na torcie kryzysu. Inflacja wciąż może wzrosnąć, a ekonomiści już straszą nas stagflacją, która podobno jest jeszcze gorsza.

Czym jest stagflacja i dlaczego nam grozi?

Stagflacja oznacza wzrost inflacji i bezrobocia jednocześnie. Zwykle, kiedy inflacja rośnie, wzrasta PKB i spada bezrobocie. A kiedy spada PKB i wzrasta bezrobocie, znika problem z inflacją. W przypadku stagflacji nie ma mowy o żadnym pozytywnym aspekcie.

Powodem, dla którego w Polsce i na świecie może pojawić się stagflacja, jest postępujący kryzys energetyczny. To zjawisko domina — upadnie jeden klocek i zaraz lecą następne. Wtedy trzeba czekać, aż zawalą się wszystkie klocki i przystąpić do odbudowywania.

Co ciekawe, wciąż nie wiemy, jak bardzo grozi nam zjawisko stagflacji. Eksperci wyjaśniają sytuację w taki sposób, że zapotrzebowanie energetyczne jest dużo większe, niż możliwości produkcyjne. Szansą na pokonanie wiszącego nad naszymi głowami kryzysu jest więc albo zwiększenie produkcji, albo zmniejszenie zapotrzebowania.

Co zatem może nas uratować? Łagodna zima. Tym sposobem zapotrzebowanie na energię: gaz i węgiel, spadnie. Wszystko w rękach natury! To zabawne, że mimo kompletnego braku poszanowania dla środowiska i tak imponującego rozwoju technologii nasze funkcjonowanie wciąż zależy od pogody.

Na pocieszenie: nie tylko Polska zmaga się z kryzysem

Polityka polskiego rządu nie bez przyczyny jest uznawana za kontrowersyjną, ale być może pocieszy Was fakt, że w dramatycznej sytuacji jest praktycznie cała Europa. Koronawirus, kryzys klimatyczny, kryzys energetyczny i wiele innych czynników zebrało się w jedno i zaowocowało międzynarodowym kryzysem.

Pozostaje nam pytanie: jak będzie? Na pewno inaczej niż dotychczas. Prawdopodobnie stoimy w obliczu większych zmian. Miejmy nadzieję, że ostatecznie będą to zmiany na lepsze.